Następna rzecz sówkowa to sowia maskotka, najprostsza rzecz na świecie jaką uszyłam. Wycięłam sowy i je po prostu zszyłam.
Przyszła pora na narzutę. Prawa strona to oczywiście sowia tkanina. Jako wypełnienie użyłam starego koca, którego w sumie zamierzałam się już pozbyć ale jakoś mi było szkoda. A na spód użyłam starej pościeli.
Do kompletu uszyłam zasłonki, ale jak tylko je skończyłam szyć to się okazało, że akurat w Jysku jest promocja na takie zasłonki.
Gdyby nie różnica w ilości szelek, byłyby identyczne.
Zdjęcie może nie jest najlepszej jakości, ale wolę nie chwalić się oknami po zimie :) Ci co mieszkają przy ulicy na pewno wiedzą o co chodzi.
Zostało mi jeszcze sporo tej tkaniny więc na pewno coś jeszcze z niej powstanie
świetne zywe kolory :):) i super to wygląda :) zapraszam do siebie :) www.bykryska21.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚliczna maskotka ;) Narzuta - sama się do jakiejś powolutku przymierzam, a jeszcze dopasowane firanki, to musi fantastycznie wyglądać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń