Miałam ci ja kalendarz: firmowy, granatowy i nie fajny jakiś. Taki męski. Uszyłam sobie do niego okładkę w kolorze żółtym. Ten kolor nie należy do moich ulubionych, ostatnio zaczynam się jednak do niego przekonywać. Z przodu ma kieszonkę zapinaną na zamek, a także miejsce na długopis(y). O wiele przyjemniej korzysta się z kalendarza w takich wesołych kolorkach.
Zdjęcie jest beznadziejne, ale mam tak ciemno w mieszkaniu, że i tak dziwię się, że mi w ogóle wyszło. :-(
☼ Marto droga, chciałam Ci podziękować za "kopalnię pomysłów" - zaglądam tam, obserwuję, inspirują mnie te pomysły, powinnam już dawno przybiec i dać Ci w policzek całusa :)*
OdpowiedzUsuńJesteś WIELKA!
Dziękuję. Poczułam się jakbym całusa dostała. :-)
OdpowiedzUsuńPotrzeba matką wynalazków:) Rewelacyjnie Ci to wyszło. Zazdroszczę zdolności tworzenia tak "małych" rzeczy z taką dokładnością:)
OdpowiedzUsuńsuper sprawa taka okładka, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńfajna ta okładka:)
OdpowiedzUsuńmnie się nie chciało jeszcze takiej szyć tylko wszędzie widzę i podziwiam:)