środa, 23 listopada 2011

Candy u Marysiowej mamy :-)

Właśnie biorę pierwszy raz udział w candy. Candy odbywa się na blogu marysiowejmamy pod podanym niżej adresem

http://pogodzinach7.blox.pl/2011/11/CANDY-u-mnie-juz-Mikolaj.html

Czekam na losowanie w Mikołajki :-)

piątek, 18 listopada 2011

Co ja się od samego rana naprułam

To wiem  tylko ja :-) A wszystko przez to, że z dobrego chciałam zrobić lepsze. Chciałam przeprasować portfel i stopił mi się rzep no i musiałam pruć i od nowa go wszyć. A że ten rzep w takim miejscu był nie bardzo dostępnym to musiałam pruć prawie cały portfel. Ale mam teraz nauczkę na przyszłość. Pierwsze koty za płoty trochę wyszedł koślawo ale i tak go kocham.
Tak wygląda portfel od strony kieszonki na banknoty
Tak od środka.
A tak wygląda kieszonka na monety
Obszywając dookoła celowo zrobiłam taki nierówny zygzak ale po wszystkim stwierdziłam, że niefajnie to wygląda.

Zdjęcia może nie są najlepszej jakości ale robiłam je mega szybko, w biegu, bo mój mąż nie mógł się doczekać kiedy będzie go mógł przetestować. No - zobaczymy co powie jak wróci z pracy. :-)

czwartek, 17 listopada 2011

Ale mnie wzięło na szycie.

Normalnie jest już 2.30 w nocy a ja jeszcze bym szyła. Jak tak mnie weźmie to skończyć nie mogę, całą noc bym siedziała. Zmęczenia wcale nie czuję, poczuję dopiero jutro. Teraz szyję portfel. Mam zamiar jeszcze uszyć torebkę na pasek z tego samego materiału. Jutro a właściwie dzisiaj chcę uszyć taki polarkowy otulaczek dla Darii. Dzisiaj wypatrzyłam w szmateksie biedronkowy taki superaśny ale okazał się ciutkę za mały. Jutro wstawię zdjęcia otulaczka i portfela bo dzisiaj już bardzo późno jest.. 

Z Wiktoria byłam dzisiaj na pobraniu krwi na badania. Ufff ciężko było ale do przeżycia. Mała bardziej się przestraszyła niż ją bolało i ciężko było ją utrzymać. Myślę, że gdyby wiedziała co ją czeka to by była spokojniejsza. Za to potem u lekarza zachowała się po mistrzowsku. Sama dała się zbadać, nawet gardło sama pokazała, zuch dziewczynka. 
Kończę już bo siedzenie o tej porze to przegięcie - trzeba trochę pospać :-)

piątek, 11 listopada 2011

Moje pierwsze literki

W końcu udało mi się skończyć moje pierwsze w życiu szyte literki. Wyszły koszmarnie koślawo ale i tak jestem z nich dumna. Następnym razem wyjdą piękniejsze. Na pewno zrobię je większe bo strasznie się namęczyłam żeby je odwrócić na prawą stronę. Zrobię też je trochę grubsze i dam więcej wypełnienia żeby były jeszcze bardziej mięciutkie. No i może zaszaleję z inną czcionką :-)
Udało mi się też w końcu zszyć serduszka, które powstały jako dekoracja do organizera na szczebelka łóżka piętrowego.
I szczęśliwa właścicielka
A oto i serduszka


czwartek, 10 listopada 2011

Matka polka po raz drugi

Ponowne macierzyństwo tak bardzo różni się od pierwszego. Jest na pewno spokojniej i mam więcej luzu, Już tak nie przeżywam każdego maleńkiego uśmiechu, każdego mrugnięcia i kiwnięcia paluszkiem. I nie staram się "za bardzo".  Przy Wiktorce nie mogłam doczekać się aż będzie siedzieć, potem jak będzie raczkować, chodzić, mówić itd. Przy drugim dziecku staram się delektować każdą chwilą bo wiem jak to szybko mija. Wiktoria miała 1500 zdjęć, co chwilę jej coś tam cykałam, przy Darii już niestety tak nie jest. Dzieciaki zresztą też bardzo różnią się od siebie Wiktoria więcej spała, Daria więcej się śmieje i gaworzy. W po przebudzeniu jeszcze sobie coś tam gugała, D od razu daje koncert. Jeśli chodzi o kąpiel D płacze jak się ją wyjmuje już z wody a W płakała jak się ją wkładało. Różni się nawet wyjście na spacer - W jeszcze dobrze nie zaniosłam do wózka już spała a D płacze już tylko jak się jej czapkę założy. Nawet ciąże były różne, przy Darii nie dolegało mi nic. Żadnych mdłości, wrażliwości na zapachy, zachcianek, syndromu wicia gniazda, wahań nastroju (choć mężuś pewnie powiedziałby co innego). Jest zupełnie inaczej. We wszystkim. Ale może to i dobrze, przynajmniej mogę to wszystko przeżywać zupełnie inaczej. Na nowo.

:-)

Mała się kąpie i miesza klockiem w kubeczku
- popac, ja gotowam
- a co gotujesz?- pytam spodziewając się, że jakąś zupę czy coś tam
- nie gotuje, wodę miesam, psecies

Czego to mała nie robi, żeby zwrócić na siebie uwagę...

Mała mniejsza śpi, więc pomyślałam sobie, że w końcu usiądę sobie przy kompie ale nie dane mi to jest :-) Wiktoria robi wszystko żeby tylko się nią zająć a jaka przy tym jest pomysłowa
- mamusiu a czy może być fioletowa krowa?
- łapaj piłke
- popatrz jaka ciężka kołdra (przynosi kołdrę Darii)
- popatrz jaka ciężka druga kołdra (tym razem jej kołdra, większa)
- położyła się do łóżka  - idę spać bo już jest późna godzina, jedenasta (jest dwudziesta :-) )
- popatrz jak jedzie ten akokut (samochód)
- mamusiu, a zebra ma fajne uszy, popatrz
- a popisyłaś literki ? (chodziło jej o to co piszę)
- skacze na takiej dmuchanej zebrze - jestem za cieżka , nie mam poduszki
- uderzyłam się, patrz jaka wielka buba
- mamusiu a lubisz poduszkę?
- pokazując na ikony na pulpicie,  - a co to?, telewizor, poznałam
- a umies robic sydełko samolota?


I wiele innych, a robi to w takim tempie, że nie nadążam tego pisać. Teraz ma taki super okres, non stop coś gada i czasem takie jej rzeczy wychodzą.  Tak więc idę się pobawić z córuchną.

Na zdjęciu W w Halloween robi straszną minę :-)

poniedziałek, 7 listopada 2011

Ciasteczkowo

Wczoraj mnie wzięło na wypieki. Zrobiłam szarlotkę i ptysie z kremem waniliowym. Wyszło wszystko przepysznie i zniknęło błyskawicznie. O szarlotkę biłam się wczoraj z mężusiem. Pierwszy kawałek zjadłam w spokoju ale potem mężuś bronił dostępu do ciasta jak wygłodniały piesek, takie dobre wyszło. A z podwójnej ptysiowej porcji do dzisiaj ocalały jedynie 3 sztuki. Zdjęcia niestety jakieś kiepskie mi wyszły i są tylko ptysiowe bo szarlotkowe w ogóle się nie udały.

Jesienny spacerek

W sobotę udało nam się w końcu skorzystać z pięknej jesiennej pogody i udaliśmy się wspólnie ze znajomymi na długi spacer do Podkowy Leśnej. To był strzał w dziesiątkę, my-dorośli odpoczęliśmy trochę a dzieciaki miały frajdę z łażenia po liściach, rzucania się nimi i innych szaleństw. Pół dnia umawiałam się z Wiktorką na zbieranie liści a gdy przyszło co do czego to liście zbierała mama SAMA. Mam taki zamiar wykorzystać je potem do jakiejś jesiennej sesji dzieciaków. Mam nadzieję, że jeszcze uda nam się powtórzyć taki wypad jeszcze w tym roku. Na razie mamy opracowane stałe miejsca spacerów i jakaś odmiana zawsze miła jest.

czwartek, 3 listopada 2011

Porządki zdjęciowe i nie tylko

Dzisiaj wreszcie usiadłam do komputera i zrobiłam porządki w zdjęciach. Na razie podzieliłam wszystko na 5 folderów: Wiki pierwszy rok, drugi rok, trzeci rok, Daria i pozostałe. Sam folder Wiktorii z pierwszego roku jej życia ma jakieś 3000 zdjęć. Teraz muszę nad tym usiąść i powybierać te najładniejsze a pozostałe do usunięcia. 
Dzisiaj też w końcu doczekałam się zamówionych próbek materiałów. Jestem zadowolona, że zdecydowałam się na razie na te próbki bo kilka próbek mnie rozczarowało, tzn. wzór jest ok ale materiał jest za cienki. Ale na podstawie tych kilku próbek mogę już coś zaplanować. Nie mogę się już doczekać ale na razie muszę posprzątać dom, bo drugi dzień leżę chora z mega niefajnym katarem (niestety mała Daria też) co wykorzystuje moja mała W. a co owocuje całą podłogą w klockach, puzzlach i chrupkach.
Suwaczek z babyboom.pl
Suwaczek z babyboom.pl